Włochy: fotorelacja
Italia to ojczyzna mojej prababci. Znam babcię tylko ze zdjęcia, ale za każdym razem kiedy jestem w jej ojczyźnie czuję dziwnie znajomy powiew czegoś co mogłabym określić jako intuicyjną swojskość.
Lovere, Lombardia
Włochy to zresztą kraj, w którym nietrudno się zakochać. Wie o tym mój M., który czasem ma moc spełniania życzeń. I w tym roku, po kilku latach przerwy zabrał mnie do Lombardii gdzie miłość do ’dolce far niente’ czyli słodkiego nicnierobienia ożyła i urosła do roli najlepszej rekonwalescencji po kilku latach oczekiwania na prawdziwe lato.
Znaleźliśmy tanie loty do Bergamo, nocleg przez portal airbnb i polecieliśmy tam, gdzie przynależy jakaś część mojego serca.
Lago d’Iseo
Mieliśmy wyczekane słońce i aromatyczną kawkę, autentyczną włoską pizzę, grzechy cukrowe zawinięte w rogaliki oraz bardzo dużo wolnego czasu na poznawanie małych portowych miejscowości, z dala od turystycznych szlaków.
Peschiera, Monte Isola
Przeglądając zdjęcia z naszego krótkiego urlopu zrozumiałam, że najbardziej w odpoczynku cieszy brak planu. Uświadomiłam sobie, że siesta i drzemka w środku dnia mają sens a pływanie w gorący letni dzień w chłodnym górskim jeziorze to najmilsze wakacyjne szaleństwo.
Czasem wystarczyło przeczekać upał w chłodzie starej kamienicy, żeby wrócić do żywych, bo zmiana klimatu ze szkockiego na włoski była początkowo szokująca.
Opuszczaliśmy Glasgow w bluzach i długich spodniach, przy 17 stopniach C po to, żeby wpaść w objęcia 30-stopniowych leniwych włoskich dni…
Ludzkie oko potrzebuje chyba czasem bardzo nasyconych barw żeby zupełnie inaczej widzieć siebie i otoczenie. Włochy latem nad wodą to niemal wszystkie odcienie niebieskości.
Nie wiem, jak to wpływa na innych, ale we mnie od razu wszystko się śmieje!
Włosi to mistrzowie w umilaniu sobie życia i po kilku dniach w małej miejscowości udało nam się nie tylko zadomowić, ale też poczuć jak w domu kiedy piekarz, pani z warzywniaka czy właścicielka kafejki widząc nas z daleka krzyczeli: Ciao!, Boungiorno albo Come stai?. I wcale nikomu nie przeszkadzało, że nasz lingwistyczny repertuar pozwalał na odpowiedź tymi samymi słowami plus naszym świętym BENE! czyli dobrze :), bo we Włoszech naprawdę jest dobrze odpoczywać…
… szczególnie w zaawansowanej ciąży i z małym dzieckiem u boku, bo nie dość, że większość Włochów uwielbia dzieciaki to w dodatku starsze Panie serdecznie gratulują kolejnego potomka :)
tekst: Agata Lesiowska
zdjęcia: Agata Lesiowska, Saku
Cudowny wpis! dostalam dawke slonca i usmiechu w deszczowy dzien:) Fajnie i Was zobaczyc na zdjeciu!