Całować się czy nie całować

Całują się wszyscy kochający się ludzie, to jedna z najprostszych i najmilszych rzeczy pod słońcem. Całowanie jest tak naturalne jak uśmiech do osoby, którą lubimy albo grymas twarzy na znak bólu. W nowożytnej historii ludzkości publiczne okazywanie sobie czułości na ogół było jednak zabronione. Pomyślcie tylko o czasach średniowiecznych albo epoce wiktoriańskiej! Sytuacja zaczęła się zmieniać zaledwie kilkadziesiąt lat temu wraz z nadejściem tzw. rewolucji seksualnej, wyzwolenia i emancypacji kobiet, otwartego mówienia o seksie.  Mam jednak poczucie, że współcześnie, o ile nastolatkom wybacza się przytualnie i wymianę pocałunków na oczach publiczności, to już dorosłym albo nie daj Boże (!) starszym parom raczej się nie pobłaża podczas takiej rozpusty. I nie chodzi mi wcale o pełne namiętności, erotyczne całowanie się, ale zwykłe pocałunki kiedy chcę podziękować drugiej bliskiej osobie, o wygłupy typu podszczypywanie albo łaskotanie. Co ciekawe, o ile większość kobiet się tego wręcz domaga i oczekuje pocałunków, to już mężczyźni na ogół nie są tak ochoczy w okazywaniu inicjatywy pocałunkowej. Wszyscy ankietowani przeze mnie Panowie lubią za to dostawać buziaki od partnerek. Są i tacy ojcowie, których obecność dziecka zupełnie nie odstrasza. W każdym razie sprawa jest bardzo indywidualna. Jeśli para decyduje się zarezerwować ten obszar wyłącznie dla siebie – ma do tego pełne prawo, jeśli jednak muśnięcie ustami w miejscu publicznym nie przeraża i sprawia przyjemność to też super. Chciałabym, żeby ludzie nie krytykowali innych za to, co jest naturalną oznaką czułości. Karcące spojrzenia są jednak wśród Polaków częstsze aniżeli pełna rozczulenia reflekcja: „Ci to mają fajnie, lubią się i nadal jest ogień”.

 

Zadałam na publicznym forum pytanie o całowanie się rodziców w obecności dzieci i chociaż niewiele osób odważyło się otwarcie wypowiedzieć na ten, najwyraźniej wstydliwy temat, to opinie były w zasadzie jednoznacznie pozytywne. Wypowiedziały się same mamy (bardzo, bardzo mocno Wam dziękuję!):

 

Natalia:”To normalne okazywanie sobie uczuć i pokazywanie dzieciom, że to nie jest zakazane…”

 

Aneta: „Myślę, że okazywanie uczuć przy dziecku buduje w nim uczucie więzi, spokoju i pokazuje że takie okazywanie jest czymś naturalnym, niczym wstydliwym i nie świadczy o słabości a wręcz przeciwnie.”

 

Inka: ” Moi rodzice owszem całowali się przy mnie, ale nie jakoś bardzo namiętnie . Namiętność zostawała w sypialni lub tam gdzie nie było dzieci */. Ja również całuję się z mężem czasami przy dzieciach. Myślę że warto przyzwyczajać ich oczy do takiego widoku, do okazywania w ten sposób uczuć.  Ale też wiadomo że wszystko (póki dzieci małe ) w pewnym stopniu.”

 

Edyta: „Moja córka jak była mała i widziała że mama obściskuje się z tatą to wskakiwała między nas bo też chciała . Teraz początkująca nastolatka na widok mamy i taty buziaczkujących się przekręca oczami mówiąc JAK WY TAK MOŻECIE.”

 

Żaneta:  Moi rodzice rzadko całowali/całują się w mojej obecności. Jeśli już to np przytulają się, wygłupiają (np Tata mamę łaskocze). My w obecności córki przytulamy się, siadam mężowi na kolana, czasami się cmokniemy. Córka zazwyczaj dołącza do Nas podczas przytulania albo sama każe Nam się całowac i przytulać’ 

 

 

Dzieci widzą świat inaczej niż my. Przede wszystkim nie oceniają, nie krytykują ale wyczuwają znacznie lepiej niż dorośli panującą w domu atmosferę. Chłoną wszystko co ciekawe, nietypowe i miłe. Tak jest z chwilami, w których rodzice się przytulają albo dają całusy. Dzieciaki wiedzą, że dzieje się wówczas coś dobrego. Dopóki nie znają zależności pocałunek- erotyka nie zawstydza ich widok tulących się rodziców czy taty pieszczotliwe poklepującego mamę po pupie. Takie dzieci, szczególnie dziewczynki  w zabawie lalkami bardzo wyraźnie nadają role rodzicielskie poprzez imitowanie pocałunków.  Naturalne jest też, że dorastając te same dzieciaki  mogą przez chwilę protestować widząc drobne rodzicielskie czułości, ale to zupełnie naturalne jak prośba nastolatka/i żeby przy kolegach nie dawać buziaka na pożegnanie bo to przecież „obciach”.

Zapamiętane obrazy czułych i kochającyh się rodziców wracają w dorosłym życiu, kiedy spontanicznie i bez zastanowienia okazujemy miłość swoim partnerom. Jak pięknie zauważyła Inka, namiętność zostawmy w sypialni. Ja dodaję: czułość uprawiajmy codziennie, przede wszystkim dla siebie a dzieci na pewno na tym skorzystają.

Dziękuję Wszystkim rodzicom, mojej mamie, braciom i Marcinowi za pomoc przy zbieraniu przemyśleń!

A teraz idę dać buziaka, zupełnie bez powodu…

 

tekst Agata Lesiowska

prawa autorskie zastrzeżone

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *