Zabawa #3: MAPowanie
Codziennie chodzimy tymi samymi ścieżkami. Może czasem z nudów zmieniamy trasę, ale po jakimś czasie mijane budynki, drzewa, przystanki, znaki stają się jedynie tłem codzienności. W świecie dziecka nic nie jest nudne i jeśli choć przez chwilę się temu poddamy, może okazać się że nasza codzienność jest naprawdę fascynująca! Proponuję zabawę w zrobienie mapy: razem z dzieckiem oczywiście. Taka mapa sprawdza się, kiedy nasze dziecko na przykład niechętnie idzie do przedszkola albo do lekarza bądź kiedy zwyczajnie chcemy je zainteresować tym, co mijamy na co dzień.
Jak się do tego zabrać
Potrzebna jest kartka papieru, twarda podkładka i coś do pisania. Ustalamy wcześniej w głowie trasę i rysujemy podstawowy szkic ulic, którymi będziemy szli. Zaznaczamy dom oraz cel. Resztę uzupełniamy razem z dzieckiem już w trasie. Pokazujemy mu mapę przed wyjściem z domu i zapowiadamy, że dzisiaj czeka nas ważne zadanie: stworzenie tajemnej mapy!
Na co zwracać uwagę
Idąc już na wyprawę zaznaczamy na naszej mapie wspólnie z małym odkrywcą to, co wzbudza jego albo nasza ciekawość: przystanek autobusowy, sklep rybny, złamane drzewo, okno w kórym zwykle siedzą dwa identyczne koty etc. Uzupełniamy nasz szkic aż do momentu kiedy dotrzemy do celu. Etap pierwszy mapowania zakończony! Wieczorem przegladamy z dzieckiem nasze dzieło i przypominamy sobie co zaznaczyliśmy. Dodajemy rysunki, honorujemy, uzupełniamy detale, piszemy legendę. Pytamy dziecko czy to było mile zadanie? Jeśli się podobało, obiecujemy ciąg dalszy kolejnego dnia.
Tylko dla wtajemniczonych
Etap drugi do całkiem sekretne szczegóły, czyli mapa ciekawostek. Tym razem idąc z mapą chowamy pod dużym kamieniem monetę i zaznaczamy skrytkę na mapie. Obok przystanku zatrzymujemy się i stoimy bez ruchu oraz bez mrugania powiekami przez co najmniej 10 sekund. Przy złamanym drzewie dwa razy obracamy się wokół własnej osi. Przed przedszkolem idziemy tyłem przez 20 sekund. Wszystko zaznaczamy na mapie. Etap drugi zakończony!
Po co właściwie mapować
Map można robić wiele. Można też stale udoskonalać tę pierwszą. Chodzi o to, żeby wspólnie z dzieckiem stworzyć pretekst do zabawy, do bycia razem i czasem żeby odwrócić uwagę od tego co nieprzyjemne, jak na przykład rozstanie. Mapa świetnie sprawdza się w przypadku troszkę starszych dzieci autustycznych, które bezpiecznie czują się w powtarzalnych zabawach. Taka mapa może być wówczas trampoliną do zmian bo przecież codziennie można coś dodawać. Mapę można złożyć i schować dziecku do plecaka. Można ją zalaminować albo wkleić do zeszytu i po latach zapytać dziecko czy pamięta co oznaczał rysunek pioruna przy pustym placu.*
Rozłąka z rodzicem nie jest łatwa, podobnie jak starcie z tym co dla dziecka stresujące. Z czasem maluch zaczyna rozumieć, ze bez mamy też może być wesoło, ze zabawa z innymi dziećmi daje przyjemność. Mapa to to taki pretekst, żeby wyprawa w codzienność była dla dziecka i dla rodzica namiastką przygody.
Tekst Agata Lesiowska
* Piorunem zobaczyliśmy kiedyś z małym Jackiem naszą bandycką zabawę w płoszenie gołębi zawzięcie zbierających okruchy z pustego placu. Całe szczęście, że ani razu nie przyłapała nas na gorącym uczynku żadna z babć, które karmiły ptaki. Wówczas miejsce trzeba byłoby chyba spisać na straty i zaznaczyć czerwoną kropką tak jak dziurę w siatce przy opuszczonych zakładach… ale o tym już innym razem..
Dodaj komentarz