Przepis na zakalec albo arcydzieło
HALO? CZY MNIE SŁYCHAĆ?
Telewizja gdacze, radio brzęczy w tle, telefon też chce ciągle ćwierkać pilnymi powiadomieniami. Reklamy się prężą, wiadomości przekrzykują, informacje spierają która dla ciebie ważniejsza. I ludzie. Mówią chyba więcej niż kiedykolwiek, bo gdzieś trzeba ulać ten nadmiar wrażeń. Rozmów jednak w tym hałasie coraz mniej, bo komunikacja staje się komunikatem. Jednostronnym. A ty stoisz pod wiatr i coś tam mamroczesz, ale wiatr natychmiast to porywa i tylko do ucha nieważności twoja mowa dociera. Zmieniasz się więc w słuch, mówić przestajesz, bo z wichurą nie się co siłować. Niech pada, niech wieje, niech szumi. Ja sobie oko cyklonu zrobię a w nim ciszę, w której myśli ważne w końcu usłyszę.
RAMKA Z OSOBLIWOŚCIĄ
Dobra rozmowa zanika jak kaligrafia którą zajmują się pasjonaci. Konwersację wypiera przegląd nabytków ostatnich, dóbr i błahostek codziennych – katalog mojości odmienianych przez wszystkie przypadki: mój, mojego, mojemu… I gdzieś w środku tego hałasu znajduję przewodnik po świecie rozmów. Otwieram ulubiony podręcznik do terapii mowy dzieci autystycznych i potykam się o prawdy nieoczywiste. Mała ramka z instrukcjami jak rozmawiać, bo dla autystyka gadka szmatka to jak dla mnie piruety na lodzie. Wypisane punkt po puncie, żeby te dzieci nauczyć rozmowy jak robienia ciasta, gdzie wystarczy zważyć, wymieszać, zalać i zapiec. A tu masz babo placek, to nie takie łatwe dla całej reszty świata, jak więc dziecko ma się tego nauczyć?!
Podkreślam sobie, przerabiam i piszę przepis dla wszystkich co chcą sobie porządnie, treściwie i prawdziwie POROZMAWIAĆ. Wyjdzie albo nie wyjdzie. Z przepisami już tak jest, że zawsze można winić kiepski piekarnik albo wodę zbyt twardą. A w przypadku rozmowy kiepski dzień, zły nastrój rozmówcy, niskie ciśnienie a nawet podobno skarpety uciskowe.
PRZEPIS NA DOBRĄ ROZMOWĘ
czas przygotowania: minimum 30 minut
trudność: wysoka do niewymagającej
temperatura przygotowania: umiarkowana do wysokiej
ilość porcji: dwie lub więcej (dla zaawansowanych)
kaloryczność: wysokaSKŁADNIKI: uwaga, czas, naprzemienność, życzliwość, sympatia, luz i coś do popicia jeśli rozmowa się przedłuża
WYKONANIE
1.POŚWIĘĆ UWAGĘ SWOJEMU ROZMÓWCY
– nie sprawdzaj w telefonie poczty, temperatury wody w Łebie i liczby lajków pod zdjęciem twoich nowych spinaczy do prania
– nie oglądaj się na wszystkie strony jakby ktoś cię śledził
– patrz w oczy osobie, z którą będziesz rozmawiać żeby wyczytać z jej twarzy ważne informacje, ustaw fokus na punkt między oczami, nie mak w zębach czy lewe ucho co zwykle mocno stresuje
– nie machaj nogą, nie trzep grzywką nowo ufryzowaną, nie strząsaj rozmówcy paproszków z marynarki jak grzechów nad konfesjonałem
2. ZMIENIAJ KOLEJ W ODPOWIEDNIM CZASIE
– nie wcinaj się z aluzją, bo właśnie przypomniała się historia o twoim pierwszym kocie z nieszczelnym pęcherzem kiedy rozmówca narzeka na pęcherzyki powietrza po zaciągnięciu gładzi
– nie bierz na barki swoje krzyża spowiednika, powiedz też coś o sobie, daj znać że i ty masz w środku życie osobiste
3. ZACHOWAJ NAPRZEMIENNOŚĆ
– weź pod uwagę, że druga osoba też ma w buzi język i potrafi go używać do formowania nie tylko sylab typu [ah, oj, eh] ale i zdań całych, które niosą treść; daj dojść do głosu
4. USZANUJ TEMAT ROZMOWY
– podążaj z tokiem myślenia rozmówcy, staraj się wyczuć na ile jest on dla niego ważny i nie machaj ręką ’eeetam, ja to miałam dopiero problemy z odciskami ale teraz najgorsze jest to, że mi się paznokcie łamią’
– nie zgrywaj eksperta od drugiej wojny światowej po jednej wizycie w bunkrach, bo taka partyzantka zwykle kończy się kapitulacją; kiedy nie wiesz co dodać od siebie, albo jak się odnieść do tematu – powiedz o tym wprost, bo to wcale nie obciach zastanawiać się i szukać
– w najgorszym wypadku, kiedy wątek jest dla ciebie zupełnie nieinteresujący ale rozmówca aż płonie z potrzeby opisania zwyczajów Pigmejów – cierpliwie słuchaj i kurtuazyjnie zapytaj o to czy polują z dzidą czy zatrutą strzałką
5. ZAUWAŻ PUNKT WIDZENIA ROZMÓWCY I JEGO JĘZYK CIAŁA
– nawet jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem francuskich samochodów a wszystkie niemieckie to cuda techniki, bo ’Francja dupancja, tylko esy floresy a la mode a pod spodem złom’ to może jednak twój rozmówca ma ukochaną babcię Juliette w Clermont-Ferrand, specjalizację w poezji francuskiego oświecenia i ogromną słabość do crème brûlée ; staraj się nie urazić rozmówcy swoimi poglądami
– zamknij buzię, utnij temat kiedy zaczynasz wchodzić na teren bagnisty czyli poruszasz kwestie, które mogą cię utopić jak na przykład wspomnienie niezapomnianego smaku argentyńskiej wieprzowiny w rozmowie z weganką
– popatrz czasem czy ciało rozmówcy nie zapaliło wszystkich lampek kontrolnych wysyłających sygnał: ale nudy!; jeśli widzisz skrzyżowane ręce, ograniczone użycie mimiki twarzy, przestępowanie z nogi na nogę, zabawę obrączką/pierścionkiem/sygnetem, delikatne dotlenianie płuc w postaci ziewania etc – czas kończyć swój wykład
6. ŁADNIE ZAKOŃCZ ROZMOWĘ
– nie wybiegaj z konwersacji jak dzieciak ze szkoły w ostatni piątek czerwca, bo właśnie coś ci się przypomniało, zamykaj dyskurs i dialog powoli jak obiad złożony z kilku dań, który smakujemy a nie łykamy w pośpiechu na papierowej tacce
– podaruj coś rozmówcy, żeby było mu przyjemnie niczym podczas zamykającego obiad deseru: jeśliś hojny – wyciągnij z rękawa komplement albo dowcip. Jeśli nie masz innego pomysłu, podziękuj i uśmiechnij się. Pozostaw po sobie miłe wrażenie. Posprzątaj jeśli nabrudziłaś: przeproś za nieporozumienie, spóźnienie, przeciąganie struny, molowy nastrój, trzy ziewnięcia – winy usprawiedliwione i te, których rozmówca długo nie zapomni.
Pożegnaj się serdecznie i adekwatnie. Nie klep po łopatkach starszej Pani, nie śliń koleżanki, której się nie spodobałeś, nie całuj ręki muzułmanki, nie ściskaj kolegi atlety, nie chowaj głowy w podłogę kiedy trzeba popatrzeć komuś w oczy z serdecznym: 'Miło się rozmawiało!’
Skończyło się. Ciąg dalszy nastąpi albo będzie już cisza. Wiele zależy od Ciebie. Na całe szczęście zawsze można też wysłać smsem sprostowanie:
’Przepraszam, byłam nie w sosie. Zapraszam w piątek na klopsy do Karalucha, pogadamy jak za starych dobrych czasów…’
Dobra rozmowa. Tak mało. A jednocześnie tak wiele.
tekst: Agata Lesiowska
foto: Agata Lesiowska
prawa autorskie do tekstu i zdjęć zastrzeżone
Dodaj komentarz