Bezstresowe wychowanie to jak wyprawa w puszczę amazońską z parasolką, kartą kredytową i mapą w telefonie. Taka wyprawa uda się w dżungli miejskiej, ale nie tam gdzie najważniejsza jest intuicja, przygotowanie, wytrwałość i doświadczenie czyli w prawdziwym gąszczu niewiadomych.
Nie wierzę w bezstresowe wychowanie, bo to trochę tak jak puszczenie dziecka w świat właśnie bez mapy, wytycznych i zasad, którymi ten świat się rządzi. I kiedy obserwuję dzieci wychowywane bez stresu, którym wszystko wolno, których nie obowiązują zasady, których przyzwoitość i szacunek dla innych może omijać, myślę sobie że w wychowaniu nie chodzi o unikanie stresu, ale o nauczenie jak sobie z nim radzić.
Na drugim biegunie jest zbyt rygorystyczne wychowanie pełne zakazów i tak zwanych konsekwentnie żelaznych zasad. Jak zwykle najlepszy wydaje się złoty środek, czyli rodzicielstwo pełne miłości. Dzisiaj jednak o biegunie luzu czyli bezstresie w wychowaniu.
Przychodzimy na świat zwykle w stresie, bo w większości przypadków poród to jedno z najtrudniejszych wyzwań w życiu człowieka. Całe szczęście, że tego nie pamiętamy. Nie pamiętamy też wielu drobnych, znacznie mniej stresujących wydarzeń które jednak sprawiają, że dzieciństwo nie jest usłane różami. Maluch szybko zapomina o tym, jak po upadku boli ciało i próbuje doskonalić ruch aż w końcu potrafi chodzić, wspinać się, biegać. Stres ukryty w bólu fizycznym jest niezbędny, bo uczy planowania, zmienia reakcje. Dziecko musi się zmagać z grawitacją, ciężarem własnego ciała, własną niemocą.
Dobrze więc oswajać dziecko z tego typu wyzwaniami, nie chuchając przesadnie na bolące miejsca ale szybko odwracając uwagę od tego co nieprzyjemne. To takie hartowanie w bólu, uczenie że stres można rozbroić przekierowaniem myśli na coś innego. Chronienie dziecka przed najmniejszą nawet niedogodnością („Nie kop Pana, bo się spocisz”…) buduje w nim niezdrowe skupienie się na lęku.
Są dzieci, które od początku wydają się bardziej nieśmiałe niż rówieśnicy. Takie maluchy zwykle długo obserwują nowe otoczenie i osoby zanim podejmą decyzję jak się w nim odnaleźć. Dla nich też ogromnym wyzwaniem jest rozstanie z rodzicami kiedy przychodzi czas na pójście do przedszkola i kontakt ze światem, który rządzi się innymi regułami niż dom. Do tak dużej zmiany można jednak choć trochę dziecko przygotować, pamiętając o tym że separacja od rodzica to naturalny, ale długotrwały proces. Rodzice mogą wykorzystywać obecność dziadków, cioć, wujków i przyjaciół w życiu swojego dziecka i co jakiś czas wyrywać się z objęć rodzicielstwa w stronę własnych zainteresowań, kontaktów ze znajomymi, swoich spraw. Dziecko w ten sposób przyzwyczaja się do różnych modeli opieki.
Świetne są też bardzo popularne tutaj, na Wyspach tzw. playgroups czyli często darmowe grupy spotkań dla rodziców z małymi dziećmi. Półgodzinne, góra dwugodzinne spotkania wokół książek, śpiewania piosenek, słuchania muzyki czy wspólnej zabawy oswajają dziecko z rówieśnikami oraz innymi dziećmi. Mama ma też okazję zaobserwować, co jest największym wyzwaniem dla jej malucha dzięki czemu może wcześniej reagować.
Stres dziecka może też wynikać z braku spójnych i wyraźnych zasad, jakie obowiązują w jego domu. Jeśli pozwalamy naszemu maluchowi na całkowicie swobodne zachowanie, zaspokajamy jego wszelkie zachcianki, nie uczymy odpowiedzialności i rozumienia innych ludzi wówczas starcie z obcymi może być nieprzyjemne jak wejście do lodowatej wody. I chociaż nie sposób przygotować dziecko na większość wyzwań, to jednak można mu oszczędzić wielu stresów wprowadzając część tych zasad w domu. Oto niektóre z nich:
1. Nie zabieraj innym rzeczy bez ich zgody
2. Nie krzycz kiedy coś chcesz, spokojnie powiedz o co chodzi
3. Nie przerywaj mamie/tacie/babci/siostrze/innym kiedy rozmawia z inną osobą, chwilę poczekaj
4. Sprzątnij zabawki po swojej zabawie
5. Jeśli ktoś przez Ciebie płacze – przeproś
Zestresowani dorośli wychowują zestresowane dzieci. Jeśli w domu panuje atmosfera pełna napięcia, rodzice stale są w konflikcie, najbliższe osoby odnoszą się do siebie bez szacunku a jednocześnie dziecko otoczone jest bańką bezstresowości, wcześniej czy później brutalna i niemiła rzeczywistość dobiera się do jego psychiki. Świadomość tego, jak ważny jest komfort psychiczny dziecka zaburza często prawdziwość relacji w rodzinie. Dziecko ma sprzeczne komunikaty, bo obserwuje spokojnego tatę który jednak w kontaktach z mamą jest zupełnie inną osobą (czy odwrotnie). Nie uda się nikomu tuszowanie stresu własnego przed dzieckiem. Konflikty w rodzinie są częścią jej funkcjonowania, ale chroniczne kłótnie to najgorsza atmosfera, w jakiej może wzrastać mały człowiek.
Stres jest nam bardzo potrzebny, dzięki niemu dowiadujemy się z czym nam niewygodnie, czego się obawiamy i z czym warto się zmierzyć. Wierzę, że można nauczyć się, jak napięcie przekuć na mobilizację, jak energię strachu obrócić w energię do działania. Uczę się tego stale, pilnuję a czasem gryzę język po czasie kiedy w stresie za dużo powiedziałam. To bardzo trudna sztuka, ale przecież nic co wartościowe nie przychodzi nam łatwo.
tekst: Agata Lesiowska
foto: Agata Lesiowska
prawa autorskie do zdjęć i tekstu zastrzeżone