Kiedy przeczuwam, że rodzic nadmiernie troszczy się o porządek w kontekście wychowania dziecka – proszę żeby przygotował pusty stół, mąkę, ryż, cukier, kaszę i inne sypkie 'bałaganiacze’. Cel: robimy mapę. Warunek: nie wycieramy rąk i bawimy się przez co najmniej 30 minut. Dopuszczalne: użycie dodatkowych elementów, zabawek, przedmiotów. Konieczne: włączenie do zabawy dziecka. Kto przejdzie ten test dostaje tytuł Generała Spontaniczności.
„Sprzątnij po sobie”, „Nie krusz”, „Odłóż zabawki tam gdzie były”… Uczymy dzieci porządku od wczesnych lat i prawie nikt nie kwestionuje tego, że to bardzo ważna umiejętność, o ile nie kluczowa w życiu większości osób. Porządek jest potrzebny, bo ułatwia życie. Kiedy jednak dominuje i staje się natręctwem, obsesją – czas nabałaganić!
Dziecko rozwija się spontanicznie – nie mając jeszcze roku celowo upuszcza przedmioty, żeby sprawdzić jaki odgłos wydają. Setki razy wylewa i upuszcza jedzenie ucząc się nieporadnie jak trafić łyżką do buzi. Potem wyciąga z pudełka wszystkie zabawki i rozsypuje je na podłodze ciesząc się tym, że ma władzę nad przedmiotami. Każdy z tych etapów jest naturalny i z czasem powinien przejść w kontrolę nad trzymaną zabawką, łyżką czy pudełkiem klocków. Rodzice, mając dobre intencje, czasem jednak chcą niepotrzebnie i ze szkodą dla dziecka przyspieszyć ten proces. Mamy nerwowo wycierają dziecku buzię przy jedzeniu, podnoszą upuszczone grzechotki z komunikatem „nie rzucamy!”, złoszczą się kiedy maluch coś wyleje albo rozsypie. W ten sposób zasiewa się w dziecku strach przed spontanicznym badaniem świata. Cierpi na tym rozwój sensoryczny malucha, jego naturalna ciekawość, chęć eksperymentowania, autokontrola i planowanie.
Nie ma sensu przedwcześnie przyuczać do porządku, kiedy bałagan może tyle wnieść w życie dziecka! Dla logopedy bałaganienie to nieskończoność nowych słów: spada, łamie się, mały, duży, miękki, zimny, pomóż, szukamy etc.; dla terapeuty integracji sensorycznej swoboda to próbowanie faktur, kolorów, dźwięków, zapachów; dla psychologa przymknięcie oka na czasowy nieporządek to pozwolenie dziecku na nabycie nowych umiejętności i budowanie poczucia sprawstwa. Nie ma wątpliwości, że ograniczanie dziecka pod płaszczykiem utrzymywania porządku jest niedobre. Rozsypywanie mąki na blacie, przelewanie wody, kruszenie sucharków, malowanie palcami, szukanie wśród zabawek małego elementu to nie tylko naturalne sytuacje sprzyjające rozwojowi dziecka. To także uwolnienie się od przymusu ciągłego kontrolowania wszystkiego, poddanie się najzwyklejszej beztroskiej ciekawości i odkrywanie na nowo prostych zabaw.
Porządek jest jak zdrowa relacja z drugą osobą – uczucie do którego trzeba dojrzeć. Nie można obsesyjnie kochać/sprzątać ani kochać/sprzątać ze strachu. Dzieci uwielbiają robić bałagan, bo to synteza wszystkiego, wymieszanie, połączenie i początek świetnej zabawy… na przykład w sprzątanie…