Nie wychodzić z siebie, wyjść z domu
Balans. Popularne słowo. Dieta ma być zbalansowana, uczucia i nastroje też. W pewnych okresach życia ten balans to jednak taki lot w kosmos. Też bym chciała, ale nie wezmą mnie, niestety – nie nadaję się. Nie przepłynę trzech basenów w trampkach i ciężkim skafandrze, nie zapamiętam instrukcji, zemdleję przy starcie a lądowania pewnie nie doczekam.
Wiele mam skarży się, że od kiedy wychowują dzieci zupełnie nie mają czasu dla siebie (tata jeszcze żaden nie utyskiwał, ale to też pewnie odnosi się do wielu panów). I ja często zrzędzę, ale w głębi duszy wiem, że to nieprawda. Bo dzieci to zobowiązanie a nie dodatkowa praca, bo jeśli już są to jest to przywilej a nie ciężar (chociaż ten przywilej jednak sporo waży). Bo głównie ode mnie zależy jak zorganizuję sobie rodzicielstwo. Bo nie powinnam stale zamartwiać się i przewidywać wszystkiego na zapas z przymusem zapełnienia rodzicielskiej spiżarni zakręconymi w słoikach obawami.
Moja mama, która wychowała 6 dzieci nigdy nie narzekała, że nie ma dla siebie czasu. Od kiedy jednak jest babcią, patrzy na rodzicielstwo z zupełnie innej perspektywy i stale przypomina mi: pamiętaj, żeby nie przywiązywać się do swoich dzieci, żeby przeciąć pępowinę, mieć coś dla siebie. To nie jest łatwe, kiedy jest się samotnym rodzicem, ma się niepełnosprawne dziecko albo pomoc dziadków daleko za oceanem. Nie jest jednak niemożliwe.
Nie wychowujemy dzieci dla siebie, ale dla innych. I kiedy po raz kolejny tracimy balans w tym staraniu o jak najlepsze, w tym angażowaniu się we własne rodzicielstwo – zamiast wyjść z siebie – WYJDŹMY Z DOMU. Spotkanie z przyjaciółką, na które Marlenka zawsze znajdzie czas, wyjście „na shopping” jak lubi pani Kasia, kino Michała i Basi czy ucieczka na kufelek moich przyjaciół dostarczyć może więcej satysfakcji niż lot w kosmos. Potrzebna tylko łopatka: żeby zakopać wyrzuty sumienia, że porzuciliśmy dziecko. Co prawda nikt nie będzie nam gratulował po powrocie, że udało się na chwilę odnaleźć balans, ale nasz mały człowiek na pewno odczuje zmianę klimatu. I może dzięki temu, że jego dzieciństwo było zbalansowane kiedyś uda mu się przepłynąć w skafandrze i ostatecznie polecieć w ten kosmos.
Dodaj komentarz