Nauka mowy w kąpieli

Dzieci najszybciej uczą się mowy w zabawie. To niesamowite, że obok dostarczania sobie przyjemności potrafią jednocześnie rozwijać jedną z kluczowych umiejętności człowieka jaką jest mówienie. I to wszystko w czasie brykania.

Pochylmy się zatem nad zabawą. Kiedy maluch często do niej wraca, wówczas zapamiętywanie dźwięków, słów, struktur gramatycznych przychodzi zwykle nie tylko bezboleśnie, ale i całkiem naturalnie – utrwalanie materiału dokonuje się bowiem samoistnie. Jeśli zatem Twoje dziecko ma problem z opóźnionym rozwojem mowy, bądź chcesz ten rozwój dodatkowo wesprzeć – spróbuj powtarzać z maluchem jego ulubione zabawy modyfikując je tak, by dodać nowe słowa bądź wyrażenia. Jedynym i czasem najtrudniejszym warunkiem, jest gotowość twojego dziecka do dzielenia z tobą uwagi.

Dzisiaj uczymy mowy w kąpieli. Woda nie tylko relaksuje, ale może być sceną niezwykłych wyczynów!

Poniżej podaję kilka pomysłów takich aktywności, do czego zachęciła mnie mama Bartka, który w kąpieli spędza co najmniej pół godziny. Aż grzech nie wypisać tu kilku wodnych przygód, w tym PODWODNĄ DYSKOTEKĘ.  Prawa autorskie zachowuje oczywiście mama Bartka – Karolina!

 

 

1. JESTEM NEPTUNEM

czyli panuję nad wodą (a właściwie usprawniam koordynację oko-ręka, koncentrację uwagi, cierpliwość i wszystko co uwielbiamy w dzieciach, którym potrzeba nieustannych nowości).

Przelewanie wody z mniejszego pojemnika do większego (świetne są butelki po szamponach, odżywkach, płynach). Staramy się zachęcić dziecko do przelania całej zawartości wody lub tylko jej części:  grubym strumieniem lub cienkim, z zachowaniem odstępu, dotykając pojemnika o pojemnik etc.

SŁOWNICTWO: leję, leci, szybo, wolno, wysoko, nisko, powoli, szybko, umiem, jeszcze, więcej, mała (butelka), duża etc

WYRAŻENIA: Uwaga, zaczynam! Trzy, dwa, jeden – start! Gotowi – leci! Udało się. Nie wylewam. Jeszcze raz. Jestem genialny/a!

Zatapianie przedmiotów czyli wylewanie wody z butelki prosto do celu (np. na pływającą po powierzchni pokrywkę, gąbkę, zabawkę), porównywanie co najszybciej idzie na dno.

SŁOWNICTWO: tonie, leję, uwaga, wolno/szybko, mokre/suche i oczywiście nazwy wszystkich przedmiotów  użytych w zabawie.

WYRAŻENIA: Jak w zabawie powyżej oraz: Pokrywka wygrywa! O nie, nie tonie. Ciągle pływa. Nie wierzę. Ale lipa!  Ale klapa!

Wodne wystrzały – gwałtownie i głęboko zanurzamy pod wodą pustą butelkę, żeby po chwili ją puścić i patrzeć jak wyskakuje ponad powierzchnię.

SŁOWNICTWO i WYRAŻENIA jak wyżej oraz: O kurka wodna! Ale bomba! Chcesz jeszcze raz?! Umiem strzelać!

 

2. JESTEM NARRATOREM

czyli tworzę historie, które toczą się na szerokich wodach (a właściwie w mojej głowie dzięki rozwijaniu słownika, mowy wewnętrznej, mowy narracyjnej i wszystkiego, co sprawia że niektóre dzieci są gadułami).

Jest zatem ludek na krawędzi wanny, który musi koniecznie przedostać się na drugi brzeg, ale bardzo boi się wody. Jest też i wilk morski, bądź pirat albo nawet krokodyl, który pomaga mu wejść na pokład statku z pokrywki. Po drodze są wiry wodne, wynurzające się z dna morskiego potwory, przeszkody pływające po wodzie i oczywiście fale! I jest też mnóstwo słów, których właśnie użyłam i których tu nie wrzucam, żeby post nie miał osiemdziesięciu stron.

 

3. JESTEM INŻYNIEREM

czyli panuję nad materią w kontakcie z wodą, tworzę własne konstrukcje (a właściwie rozwijam inteligencję praktyczną, umiejętności manualne, dociekliwość, wnioskowanie i wszystko co nas zachwyca w zdolnych konstruktorach)

Najprostszy prysznic – przed kąpielą z pomocą rodzica robię otwory w kilku pojemnikach (służyć mogą do tego: duża plastikowa butelka po mleku, butelka po napoju gazowanym, po szamponie, kubek po dużym jogurcie), potem sprawdzam w wannie który prysznic najdłużej działa, który ma najsilniejszy strumień, który jest najsłabszy.

Wodna ślizgawka – znajdujemy na suchym lądzie kawałek deski, dużą plastikową pokrywkę od pudła albo tacę, której nie żal moczyć w wodzie z mydlinami. Tworzymy konstrukcję ślizgawkową i starannie dobieramy szczęśliwców, którzy będą nią zjeżdżać. Niech będą to ulubione figurki dziecka, pociąg, samochodziki, ale też pasta do zębów, mamy krem do buzi (starannie zakręcony), znaleziony na spacerze kamień o arcyciekawym kształcie.

SŁOWNICTWO: popatrz na pomysły wyżej i dorzuć własne – na pewno będą genialne!

4. JESTEM WIZJONEREM

czyli wykorzystuję wodę do twórczej ekspresji (a właściwie uczę się być kreatywnym, co tak zachwyca  utalentowanych plastycznie maluchów).

Kupuję farby do malowania w kąpieli i zanim napełnię wodą wannę, daję dziecku narzędzia twórcze. Niech maluje krajobrazy lądowe, wodne i powietrzne, niech słońce świeci, kwiaty wyrastają z odpływu wanny, niech dinozaury wspinają się po kafelkach wysoko, gdzie po cichu siedzą muchy i ptaki przez mamę namalowane. Taka zabawa to znakomite połączenie nie tylko umiejętności plastycznych, ale zmywania i zacierania śladów po doskonałej zabawie. Samo zmywanie może zresztą być rewelacyjną zabawą, bo przecież służyć do tego może nie tylko gąbka, ale szmatka, skarpetka, pędzelki i wszelkie inne zabawne pomysły.

SŁOWNICTWO: nazwy kolorów, nazwy kształtów, przyimki (nad, pod, obok).

WYRAŻENIA: Nieograniczone, komentujące bieżące wydarzenia. Udawane smutki, że właśnie dzieło spływa do wanny i autentyczne zachwyty nad toczącą się w wyobraźni akcją.

5. PODWODNA DYSKOTEKA DEL BARTOLINO

To zabawa sensoryczna do zaspokojenia głodu zmieniających się bodźców wzrokowych, do wykorzystania z podkładem muzycznym, w towarzystwie starszego rodzeństwa znudzonego życiem szkolnym, dla poprawy humoru w zimne jesiennie wieczory. Potrzebne są  balony i silikonowe pierścionki z diodami (do kupienia w miejscach, gdzie sprzedają  wszystkie głupotki i tandetki dziecięcego świata jak bańki, tutki – dmuchawki, sprężynki, mikrofony w długopisie, silikonowe węże i różdźki ze strusim piórkiem). Wkładamy włączone pierścionki do balona, pompujemy go nieco, gasimy w łazience światło i kolejno zanurzamy pod wodą patrząc jak wyskakują. Kładziemy balony na powierzchni wody i łyżką wielką kręcimy kółka żeby te balony się zderzały. Albo nie dotykały. Bawimy się aż do znudzenia. Dziecka albo rodzica.

Aha! Przy okazji nie zapominamy o myciu. Buzia, ręce, nogi, plecy, podwozie…. będą czyste jak nigdy!

– Zatem wychodzimy!

-Niee, jeszcze, nieeeeeee, proszę….

 

 

P.S. Dziękuję Ci Czytelniku za przeczytanie tego postu. Jeśli znasz rodziców, którym mogą przydać się moje pomysły – proszę podziel się z nimi tym wpisem. W ten sposób pomożesz nie tylko im, ale i autorce w popularyzowaniu tego blogu.

tekst: Agata Lesiowska

foto: Agata Lesiowska

prawa autorskie do tekstu i zdjęć zastrzeżone

2 komentarze

  • Karolina

    Dzieki za wspomnienie o nas:)
    Dyskotekowa kapiel jest nasza specjalnoscia na zle humory i dlugie jesienne wieczory. Dzieciaki kochaja tez wielkie strzykawki z polskiej apteki. Mozna wtedy zmoczyc przeciwnikowi bitwy wlosy, co w innych okolicznosciach jest stresujace.
    Nowe pomysly z posta wykorzystamy wkrotce!

Skomentuj Karolina Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *